Tuesday, 14 May 2013

ChAD a ciąża

“Bez wątpienia najpoważniejszym problemem, który może pojawić się w życiu każdej kobiety z chorobą afektywną dwubiegunową (...) jest ciąża.”
Agata Szulc, Klinika Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku

Zaszłam w ciążę pod koniec listopada zeszłego roku. Obecnie jestem w siódmym miesiącu. To był dość spory szok i cały pierwszy dzień przepłakałam. Zawsze chciałam mieć dzieci, a kiedy okazało się, że będę jedno miała, jedyne co czułam to strach, że sobie nie poradzę. Nie chodziło mi o jakieś techniczne sprawy, najbardziej bałam się własnych uczuć- co jeżeli przez moją depresję nie będę chciała swojego dziecka? Co jeżeli go nie pokocham? Przez pierwsze miesiące też się bardzo źle czułam- dużo wymiotowałam i czasem nie umiałam wstać z łóżka. To wcale nie polepszało sprawy. W dodatku przeczytałam gdzieś, że niektóre kobiety odczuwają miłość macierzyńską dopiero po kilku miesiącach od urodzenia dziecka. Dopiero kiedy tamte objawy minęły i poczułam pierwsze ruchy, odetchnęłam z ulgą. Teraz mam już pewność i, szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać tego maleństwa.

35% kobiet w ciąży stosuje leki psychotropowe.”

Leki przestałam brać zaraz po tym, jak się dowiedziałam o ciąży. Owszem, położna powiedziała mi, że te, które biorę, nie są szkodliwe dla dziecka, ale ja wolałam nie ryzykować. Po zapoznaniu się z tematem, stwierdziłam, że lekarze, z którymi rozmawiałam, się mylą, a leki psychotropowe (szczególnie karbamazepina, która jest lekiem przeciwpadaczkowym) mogą wywoływać szereg chorób u dziecka. Całe szczęście, że zaufałam swojej intuicji. I tak, przez ostatnie pół roku miałam zaledwie kilka gorszych dni, maniakalnego nie miałam ani jednego. Myślę, że ciąża osłania mnie w jakiś sposób. Nie wiem, czy jestem wyjątkiem, w każdym razie cieszę się z tego stanu rzeczy póki mogę. Obawiam się porodu i tego, co będzie potem, ale staram się skupiać jak najbardziej na tej kruszynie, którą noszę pod sercem.
Chciałam pocieszyć wszystkie kobiety z ChADem- być może miałam szczęście, ale wciąż jestem przykładem na to, że można przejść ciążę 'bezboleśnie' bez leków.

Tutaj jest link do całego artykułu: http://www.medforum.com.pl/upload/fil/pol_artsp/nastroje_nr14.pdf

Wednesday, 29 August 2012

Co robić, żeby poczuć się lepiej? What to do to feel better?

Kiedy miewasz często depresję, warto spróbować wszystkiego, żeby poprawić (chociażby minimalnie) sobie nastrój. Oczywiście, leżąc w łóżku, ledwie mogąc się ruszyć, żaden sposób już nie pomoże, a jedynie leki i czas, ale mając bardziej stan przeddepresyjny niż samą depresję, myślę, że warto zacząć działać.
Oto rzeczy, które mi poprawiają humor:
1. Gotowanie- uspokaja mnie, pozwala mi się skoncetrować na czymś innym, daje mi jakieś wyzwanie. Ryzyko- jeżeli coś mi się nie uda, przypalę obiad albo ciasto, które upiekę, będzie surowe w środku, prawdopodobnie mój humor będzie gorszy niż na początku.
2. Ulubiona muzyka- nie zbyt skoczna, bardziej spokojna, ale nie dołująca. Ja na przykład słucham klasyki rocka typu Led Zepellin, The Beatles, czy The Who.
3. Wysiłek fizyczny- sprawia, że nasz mózg produkuje tzw. hormony szczęścia. Wiem, ciężko, za przeproszeniem, ruszyć dupę, zamiast siedzieć na kanapie, ale to naprawdę działa. Wczoraj ćwiczyłam pierwszy raz od kilku miesięcy i od razu lepiej spałam, obudziłam się wypoczęta i w dużo lepszym nastroju.
4. Praca- przed wyjściem do pracy mam prawie łzy w oczach i tak samo, podczas pierwszych dwóch godzin mam ochotę umrzeć, ale w końcu powoli, powoli jest lepiej i wracam do domu w dużo lepszej kondycji.
5. Sen- jest zdecydowanie lepszy niż bezczynne siedzenie, które może nas tylko 'dobić'. Czasem warto po prostu położyć się spać, żeby obudzić się lżejszym.
6. Energy drinki- nie jest to super zdrowy sposób, ale mnie pomaga. Kiedy jestem zmęczona, automatycznie pogarsza mi się humor, i na odwrót- kiedy jestem wypoczęta, łatwiej o ten dobry. Brak energii kojarzy mi się z depresją, dlatego kiedy mam jej więcej, czuję się też lepiej psychicznie.

Co zdecydowanie pogarsza mój nastrój:
1. Komedie, paradoksalnie
2. Tłum
3. Wyjście po zakupy
4. Niezałatwione sprawy, konieczność rozmowy przez telefon
5. Alkohol


When you have depression occasionally, it's worth to try everything to make you (even minimally) feel better. Of course, lying in the bed, barely being able to move, no way no longer will help, but only medicines and the time, but having a state more before depression than very depression, I think that it is worthwhile to do anything.
1. Cooking- is calming me, lets me concentrate on something else, it's giving me some challenge. Risk- if something fails, I will burn the dinner or a cake which I bake, will be raw inside, my humour will probably be worse than at the beginning.
2. Favourite music- not too lively, calmer, but not getting down. I 'm for example listening to classics of the rock as Led Zepellin, The Beatles, or The Who.
3. Physical exercises -causes that our brain produces so-called hormones of happiness. I know, it is hard, pardon the expression, to move your ass, instead of to sit on the sofa, but it really works. Yesterday I exercised for the first time for a few months and at I slept better, I woke up well rested and in the far more better mood.
4. Work- before leaving home I feel like I would cry and the same, during two first hours I feel like dying, but in the end, slowly, slowly it's better and I am getting back home in the much better condition.
5. Sleep- it's definitely better than being completely inactive. Sometimes it is worthwhile simply lying down to sleep to wake up lighter.
6. Energy drinks- it isn't super healthy way, but it's helping me. When I am knackered, automatically my humour is worse, and when I am well rested, it's easier to have a good one. I associate the listlessness with depression, therefore when I have it more, I also feel mentally better.

What definitely makes my mood worse:
1. Comedies, paradoxically
2. Crowd
3. Going shopping
4. Unsettled matters, need to have a telephone conversation
5. Alcohol

Wednesday, 16 May 2012

My Diary. [Just in English]


Perhaps you're wondering how it exactly feels like when you're manic/ hypomanic, depressed or completely mixed. Here are some pieces from my diary.

Down

16/11/2011
Nobody knows what's happening in my head. I want to die.
I kept this for all day. I blew up when we came through the door. I barely remember how we got home. He took my clothes off, made a tea and gave me a pill.
I was swallowing tears for all day.
I want to stay in my bed for the rest of my life.

17/01/2012
I don't deserve him. He's too good for me. He went to Tesco just because I didn't have cereals. I feel worse and worse. We're going to visit the Bipolar Organisation. I don't know what to do.
Later
I was crying a lot today and I think I'm better now. I threw all this shit away. A lot of things is inside me, a lot of thought and worries. Sometimes I fall down and I can't stand up. It's good to have him.

26/01/2012
Yesterday was really bad. I wasn't here. I wasn't anywhere. He was trying to calm me down but I was starting to cry over and over again.
I had a dream few days ago. I am sitting in the car with one man. He's asking me
'Do you have suicidal thoughts?'
I'm saying 'No'.
'Have you ever tried to kill yourself?'
'Yes'.
His face is changing. Now he's scared.

28/01/2012
They were drinking together. I watched a film with them but I didn't feel good so I went to bed. They were loud and woke me up about half an hour ago. Now it's 5am.
I chose to die long time ago. I need to find a way to hurt myself. Hurt myself to death.
I want to die.
They are sitting in her room. I went to the bathroom, he didn't notice.
I want to die so bad.
Fuck you all.
I invited my brother for holiday. He said his girlfriend's parents won't let her go. He didn't even ask.
I want to leave and go and go and go somewhere and die in quiet place. Die die die haha.
Without any reasons, just for fun. I want to see my blood. I want a gun and a big kitchen knife. Without God. I hope I won't be anywhere. I hope I won't exist any more.
I feel sick.
I'm on the edge. Good bye everyone. Ha ha ha.
I will be laughing dying. I will die with a smile on my face.
I don't care any more. I'm cold. I can hear their voices.
I deserve to be in pain. I have to hurt myself.
Why did they wake me up?

12/02/2012
It was one of these days when I have no clue what to do with myself. I live in a different world. Everything is dreamlike. I don't feel connection with my body. I could stare at wall and don't move at all.

16/03/2012
I don't know what to do with myself.
I'm sleeping all day. I feel like shit because I've lost so many hours. I can't do anything. I'm not worth anything.
I feel so fat and ugly.

27/04/2012
I hate them so much today. The whole world is so pissing off. I'm gonna die, I'm gonna die, I'm gonna die.
It's so bad that I cut myself again.

12/05/2012
I'm piece of shit. I deserve a punishment. Hurt me hurt me hurt me
The worst person in the world. Worse than animal, worse than insect.

Up

18/01/2012
I feel swings in the air. We went up to the hill tonight. It was like 11 pm. Nobody on the streets, just us. The city looks gorgeous from there. I had that feeling, good feeling of peace and freedom. It was quite a relief after last few days. Lovely.

30/03/2012
I think I'm getting manic. I've got so many thoughts inside my head and I can't focus on one thing. It's so weird, I haven't been manic for so long time. Everything's shining. It started when I was in McDonald's. I was drinking coffee and suddenly I felt I couldn't calm down. Oh God, people think it's a great feeling but it's not to be honest. I don't like mania, I'm not responsible. I want to have sex. I'm biting my lips.

8/04/2012
Am I manic if I start baking chocolate cake at 10.30 in the evening?

Sunday, 13 May 2012

Szykuje się wizyta u psychiatry. There's gonna be visiting a psychiatrist.

Kilka dni temu odwiedziłam lekarza rodzinnego, żeby dostać receptę na kolejne opakowania leków i przy okazji, żeby się zapytać o możliwość umówienia się na wizytę z psychiatrą. Lekarz zapytał się, czy czuję się suicidal, na co mu odpowiedziałam, że tak. Zapytał więc, czy planuję samobójstwo. Powiedziałam, że nie. Pytał się, czy mam skłonności do samookaleczania się. Niestety, tak. Będąc młodsza, cięłam się nagminnie (i zdarzyło mi się to ostatnio). Doktor też nie był zadowolony z faktu, że zostałam zdiagnozowana tak wcześnie i, mając zaledwie 22 lata, biorę tak silne leki. Postanowił więc umówić mnie do psychiatry. Nie wiem jeszcze, kiedy, ale podobno mają się do mnie odezwać. W każdym razie, będę w końcu porządnie zdiagnozowana. Jedyne, czym się martwię to to, że zamiast ChADu mam zaburzenie osobowości borderline. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zaburzenia osobowości przerażają mnie dużo bardziej niż inne choroby. Może dlatego, że w pierwszym wypadku wina leży bardziej po mojej stronie i mojego charakteru, w drugim- problem tkwi "tylko" w moich nastrojach, nie bezpośrednio we mnie.


Few days ago I visited my GP to get the next prescription for my pills and, besides, to ask about an eventuality of seeing a psychiatrist. The doctor asked me if I feel suicidal and I answered yes. He asked me if I plan to commit a suicide. I said no. He was asking about self-injuring tendencies. Unfortunately, yes, I do have them. When I was younger, I constantly cut myself (and it happened to me recently. Well, I wrote like it wasn't my fault.) He also wasn't pleased that I was diagnosed so early and, being just 22, I take such strong medicines. So he decided to make an appointment with psychiatrist for me. I don't know exactly when but they're supposed to give me a call. Anyway, I'm gonna be properly diagnosed. There's just one thing I'm worrying about. It's that I've got borderline personality disorder instead bipolar disorder. I have no clue why, but being borderline scares me much more that being bipolar. Maybe because in the first case it's more my fault and my temper's and in the second one- it's "just" about my moods, not personally myself.

Tuesday, 10 April 2012

Pić albo nie pić. To drink or not to drink.

Nie mogę pić. Nawet w małych ilościach. Milion razy popełniałam ten sam błąd- byłam w dobrym humorze, miałam ochotę na piwo, wino, cokolwiek, myślałam, że tym razem będzie inaczej, albo w ogóle nie myślałam, wszystko było w porządku do momentu, kiedy byłam pijana/ lekko wstawiona, i trach! nagle zapadam się w dół. Właśnie dzisiaj tak było.
Nie wiem, dlaczego jestem aż tak wrażliwa na alkohol. Na narkotyki, owszem, słyszałam, że osoby z ChADem są wręcz 'uczuleni' i, niestety, zdążyłam się o tym przekonać, kiedy po roku zażywania amfetaminy miałam największy epizod depresji w swoim życiu. Ale umówmy się, większość, naprawdę większość dwubiegunowców ma doświadczenia z alkoholem i narkotykami, które tylko pogarszają ich stan, i nie jestem tutaj wyjątkiem. Tylko dlaczego nie mogę się nawet napić lampki wina?


I can't drink. Even little amounts. I made that mistake million times- I was in good mood, I wanted to drink a beer, wine, anything, I thought it would be different that time or I didn't think at all, everything was fine until I got sober and bum! suddenly I'm falling down. This is what happened today.
I have no clue why I'm so oversensitive for alcohol. Obviously, I heard that people with bipolar disorder have some kind of 'allergy' for drugs and, unfortunately, I figured it out when after a year of using amphetamine I had the biggest depression episode in my life. But honestly, most people with bipolar disorder have experience with alcohol and drugs which just make their condition worse. And I'm not an exception. But why can't I drink even half a pint of wine?

Thursday, 5 April 2012

Do góry. Up up.

Kilka dni temu miałam chwilową manię. Siedziałam właśnie w McDonaldzie, kiedy nagle poczułam, że robię się niespokojna a świat wypełnia się kolorami, ruchem i dźwiękami. Wszystko zaczęło błyszczeć. Poszłam do domu, przygryzając co chwila mocno wargi. Prawie zagadałam na śmierć moich współlokatorów. Na całe szczęście, wieczorem było już lepiej. Ale od tej pory bywam dosyć niestabilna. Z reguły jestem w dobrym nastroju, czasem tylko miewam depresję, zazwyczaj wieczorem.
Chciałabym być w końcu sobą, nie trzema różnymi osobami naraz. Za każdym razem, kiedy mam depresję, jest mi wstyd za siebie, że miałam manię. Za każdym razem, kiedy mam manię, jest mi wstyd za siebie, że miałam depresję. Kiedy jestem w fazie remisji, nie myślę o chorobie i cieszę się chwilą spokoju, która nie wiem, jak długo będzie trwać.


Few days ago I had mania for a moment. I've been sitting in McDonald's when suddenly I felt I was becoming restless and the world was full of colours, movements and sounds. Everything started to shine. I went back home, biting my lips from time to time. I became a chatter-box, I don't know how my flatmates managed that. Luckily, evening was much better. But since that day I've been quite unstable. I'm generally in good mood, I'm just sometimes depressed, usually on evenings.
I'd like to be myself at last, not three different individuals. Everytime I'm depressed I'm ashamed of myself when I was manic. Everytime I'm manic I'm ashamed of myself when I was depressed. When I'm in remission, I don't think about my illness and I'm glad I've got some time for myself, which I don't know for how long I'll have.